Zmiana ustawy dotyczącej energetyki wiatrowej, szczególnie w kwestii zmniejszenia odległości farm wiatrowych od zabudowań, może do 2040 roku podwoić potencjał energii wiatrowej w Polsce. Gminy mogą liczyć na dodatkowe dochody z podatków od takich instalacji, które mogą wynosić nawet kilka milionów złotych rocznie. Mieszkańcy gmin również skorzystają na obecności turbin wiatrowych, ponieważ 10% całkowitej zainstalowanej mocy będzie mogło być przez nich wykorzystywane jako tzw. wirtualni prosumenci.
Rząd planuje przyjąć projekt zmian w ustawie dotyczącej inwestycji w elektrownie wiatrowe jeszcze w tym kwartale. Zmniejszenie minimalnej odległości turbin wiatrowych od zabudowań mieszkalnych z 700 do 500 metrów ma na celu odblokowanie potencjału polskiej energetyki wiatrowej. Według Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej (PSEW), zmiany te mogą podwoić ten potencjał, osiągając poziom 41,1 GW do 2040 roku.
Stały dochód przez 20 lat
Konfederacja Lewiatan wskazuje, że lądowe farmy wiatrowe już teraz stanowią istotne źródło dochodów dla gmin, na terenie których są zlokalizowane. Każda turbina przynosi do gminnego budżetu od 60 do 150 tys. zł rocznie z tytułu podatku od nieruchomości. Przykładem jest gmina Margonin, gdzie znajduje się największa w Polsce farma wiatrowa z 60 turbinami, generująca co roku 6 mln zł przychodów. Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej podkreśla, że gminy z elektrowniami wiatrowymi mają zapewnione stabilne źródło dochodu przez ponad 20 lat. Organizacje pozarządowe, samorządy i stowarzyszenia branżowe, które w lipcu zaapelowały do premiera Donalda Tuska o wprowadzenie nowych regulacji, szacują, że odblokowanie potencjału energetyki wiatrowej na lądzie może w optymistycznym scenariuszu przynieść samorządom dodatkowe 490 do 935 mln zł do 2030 roku.
Praca dla tysięcy osób
„Kolejnym atutem jest tworzenie nowych miejsc pracy. Obecnie na rynku dostępne są specjalistyczne kursy, które szkolą i przekwalifikowują osoby do pracy przy turbinach wiatrowych, w tym serwisantów, techników i inne zawody związane z energetyką wiatrową” – mówi ekspertka. Zatrudnienie mogą znaleźć zarówno lokalni absolwenci, jak i osoby, które straciły pracę lub chcą ją zmienić, co otwiera nowe perspektywy zawodowe dzięki rozwojowi energetyki wiatrowej.
Według Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej (PSEW), obecnie w Polsce przy budowie i eksploatacji lądowych elektrowni wiatrowych pracuje bezpośrednio około 10 tysięcy osób, a liczba ta niemal się podwaja, jeśli uwzględnić sektory powiązane. Autorzy apelu „Uwolnijmy potęgę polskiego wiatru” szacują, że pełne wykorzystanie potencjału energetyki wiatrowej na lądzie może stworzyć dodatkowo 100 tysięcy miejsc pracy.
Gminy z farmami wiatrowymi stają się również atrakcyjne dla inwestorów, co przyciąga nowy kapitał i zwiększa wpływy do lokalnych budżetów. Dodatkowo mieszkańcy mogą czerpać korzyści, wynajmując swoją ziemię pod turbiny wiatrowe, które zajmują relatywnie niewielką powierzchnię.
Większość Polaków popiera rozwój lądowej energetyki wiatrowej
Badania CBOS pokazują, że zdecydowana większość Polaków (83 proc.) wspiera rozwój lądowej energetyki wiatrowej. Ponad dwie trzecie respondentów (68 proc.) zaakceptowałoby farmę wiatrową w pobliżu swojego miejsca zamieszkania, podczas gdy co piąta osoba wyraziłaby sprzeciw wobec takiej inwestycji. W ciągu niespełna dwóch lat akceptacja dla obecności turbin wiatrowych w okolicy miejsca zamieszkania wzrosła o 5 punktów procentowych. Spośród osób popierających rozwój energetyki wiatrowej, 14 proc. sprzeciwiłoby się lokalizacji farmy wiatrowej w pobliżu ich domów.
Elektrownie wiatrowe są bezpieczne
Przeciwnicy turbin wiatrowych często twierdzą, że są one szkodliwe dla zdrowia, a hałas, który generują, może być uciążliwy dla mieszkańców. Jednak brak na to dowodów. Polska Akademia Nauk w raporcie „Elektrownie wiatrowe w środowisku człowieka” z 2022 roku stwierdza, że nie ma jednoznacznych dowodów na to, by hałas, w tym infradźwięki, emitowane przez elektrownie wiatrowe miały negatywny wpływ na zdrowie lub samopoczucie ludzi. Nie stwierdzono również zagrożenia dla zdrowia ludzkiego ze strony oddziaływań elektromagnetycznych i wibracyjnych, o ile zachowane są podstawowe środki ostrożności.
– Dźwięk wydawany przez turbinę wiatrową umieszczoną w minimalnej dopuszczalnej obecnie odległości, czyli 700 m, ma natężenie poniżej 35 dB. To porównywalne do tykania zegara. Dla porównania, lodówka generuje około 45 dB, a zwykła rozmowa – 60 dB. Słyszalność dźwięku z wiatraka na odległość 700 m jest znikoma i nie odbiega od codziennych dźwięków, do których jesteśmy przyzwyczajeni – podkreśla Anna Kosińska.
Z raportu PAN wynika, że w odległości 85 m od turbiny hałas wynosi około 50 dB, co mieści się w normach dla terenów zabudowy mieszkaniowej. W odległości 500 m hałas spada poniżej 40 dB, co nie wywołuje negatywnych skutków zdrowotnych.
Innym obiegowym przekonaniem jest szkodliwość turbin wiatrowych dla środowiska, zwłaszcza ich negatywny wpływ na ptaki i owady.
– Amerykańskie badania wskazują, że 59 proc. ptaków ginie, uderzając w szyby budynków, co jednak nie budzi większych obaw. W przypadku turbin ten odsetek wynosi zaledwie 0,01 proc. Niemniej stosowane są dodatkowe zabezpieczenia, takie jak systemy odstraszające i jaskrawe kolory łopat, które minimalizują ryzyko wypadków niemal do zera – wyjaśnia ekspertka. – Kluczowe jest zwiększanie świadomości na temat energetyki wiatrowej, aby społeczeństwo mogło zrozumieć, jakie korzyści niesie ta forma wytwarzania energii.