Podsumowując Tydzień Energetyki: Ministerstwa wydają się osiągnąć porozumienie w kwestii projektu ustawy; Projekt de-polityzacji spółek Skarbu Państwa trafił do obrad Sejmu; Komisja Europejska przedstawiła nowe zalecenia dla Polski; Podpisano umowę na budowę nowego pływającego terminala w Gdańsku; Duże i mniejsze plany konglomeratów miedziowych.
Na ostatnim posiedzeniu rządu nie poruszano projektu ustawy dotyczącego bonu energetycznego, który miałby również na celu zamrożenie cen energii dla określonych odbiorców, mimo wcześniejszych zapowiedzi. Zamiast tego, odbyła się dyskusja między Ministerstwem Klimatu, Aktywów i Finansów, gdzie każde z ministerstw wyrażało swoje stanowisko.
Ministerstwo Klimatu zauważyło uwagi Ministerstwa Finansów dotyczące kosztów projektu ustawy o bonie energetycznym. Według obliczeń Ministerstwa Finansów, koszt tego projektu będzie o 1,8 mld złotych wyższy niż szacowano wcześniej przez Ministerstwo Klimatu, czyli 6,3 mld złotych na lata 2024-2025. Dodatkowe wydatki wskazane przez Ministerstwo Finansów wynikają z innych ustaw. Gdy zapytano, skąd miałoby się wziąć dodatkowe pieniądze, Ministerstwo Klimatu sugerowało przegląd rezerw celowych.
Ministerstwo Finansów zwróciło uwagę na możliwość wyczerpania funduszu COVID-19 poprzez wydłużenie terminów rozliczeń rekompensat, które są z niego finansowane. W tej kwestii Ministerstwo Aktywów i Przemysłu zdobyło poparcie, ponieważ Ministerstwo Klimatu podzieliło stanowisko ministra aktywów, sugerując, że wydłużenie terminów jest konieczne, aby zapewnić spółkom energetycznym pewien margines bezpieczeństwa.
Ministerstwo Klimatu odrzuciło także propozycję Ministerstwa Finansów dotyczącą ewentualnego zmniejszenia wartości bonu dla osób o niskich dochodach, ale mieszkających w dużych lokalach, ze względu na ryzyko wykluczenia osób dotkniętych ubóstwem energetycznym.
Ministerstwo Aktywów i Przemysłu, obawiając się pogorszenia sytuacji finansowej spółek energetycznych, domagało się również uregulowania kwestii rekompensaty z tytułu obniżki o 125,34 zł dla gospodarstw domowych, wprowadzonej ustawą w poprzednim roku. Ministerstwo Klimatu odpowiedziało, że kosztowałoby to 1,5 mld złotych, a na ten cel nie ma wystarczających środków.
Oczywiście, spółki energetyczne mają możliwość skierowania tej sprawy do sądu, ponieważ wprowadzony przez rozporządzenie ministra Anny Moskwy przedwyborczy rabat był w sposób absurdalny niezgodny z prawem, ale na razie żaden z prezesów nie wykazuje chęci do podjęcia takiego kroku.
Ponadto, nie będzie zaliczek na poczet rekompensat związanych z opóźnieniem w uzyskiwaniu przychodów. W tej kwestii Ministerstwo Finansów odniosło zwycięstwo, argumentując, że wypłata zaliczek może wyczerpać fundusz COVID-19, co spowoduje utratę płynności.
Sprawa tzw. konta regulacyjnego, które miałoby umożliwić zarządzanie kosztami zakupu energii na potrzeby taryfy G, została odłożona na przyszłość, być może podczas przyszłych zmian tzw. rozporządzenia taryfowego.
Wygląda na to, że wreszcie spory między ministrami zostały rozwiązane, ponieważ minister klimatu ogłosiła pod koniec tygodnia, że projekt ustawy jest gotowy. Według planu, rząd ma go przyjąć we wtorek i przesłać do Sejmu.
Projekt zakłada, że cena maksymalna prądu w drugiej połowie 2024 roku wyniesie 500 zł za MWh dla gospodarstw domowych oraz 693 zł za MWh dla jednostek samorządu, podmiotów użyteczności publicznej oraz dla małych i średnich przedsiębiorstw.
W międzyczasie Sejmowa komisja energii, klimatu i aktywów zajmie się zgłoszonym przez posłów projektem ustawy „o naprawie ładu korporacyjnego w spółkach Skarbu Państwa”, jednak nie ustalono jeszcze terminu. Projekt ten ma na celu „poprawę jakości zarządzania” i ma zapobiec nepotyzmowi w spółkach Skarbu Państwa.
Projekt zakłada zastąpienie obecnej Rady do spraw spółek Skarbu Państwa i państwowych osób prawnych Komitetem Dobrego Zarządzania. Komitet ten będzie składał się z siedmiu członków, powoływanych na jedną 5-letnią kadencję przez rząd. Kandydatów będą mogły zgłaszać wyłącznie związki zawodowe, organizacje pracodawców i rektorzy wybranych uczelni. Aby kandydować do rad nadzorczych, konieczna będzie pozytywna opinia Komitetu. Projekt określa sztywno liczbę członków rad nadzorczych na 7, w tym trzech niezależnych.
W trakcie pierwszego czytania w Sejmie jedynie klub PiS zapowiedział sprzeciw wobec tego pomysłu, uważając go za próbę usunięcia obecnych władz spółek i zastąpienia ich własnymi nominatami. Z kolei Platforma Obywatelska zasygnalizowała zastrzeżenia co do sztywnego określenia liczby członków rad nadzorczych, podobnie jak do pomysłu, aby osoby, które zdały egzamin w komisjach powołanych przez ministra aktywów, musiały zrezygnować z członkostwa w radach nadzorczych. Lewica wyraziła niepokój, obawiając się, że ustalenie liczby członków rad nadzorczych może ograniczyć prawa pracowników spółek do odpowiedniej reprezentacji.
Komisja Europejska opublikowała rekomendacje dotyczące polskiego Krajowego Planu na rzecz Energii i Klimatu. Projekt zmienionego planu rząd wysłał do Brukseli 1 marca, a ostateczna wersja planu musi być przesłana do 30 czerwca. Bruksela oczekuje, że Polska zwiększy swoje zielone ambicje.
Po pierwsze, Komisja Europejska zaleca zwiększenie celu udziału energii pochodzącej z odnawialnych źródeł do przynajmniej 32% w 2030 roku. W projekcie planu jest to ustalone na poziomie 29,8%. Dodatkowo, Komisja oczekuje sprecyzowania długoterminowych ścieżek rozwoju energii odnawialnej.
Komisja domaga się również, aby w Krajowym Planie na rzecz Energii i Klimatu Polska wyjaśniła, w jaki sposób planuje zmniejszyć popyt na gaz do 2030 roku. Wymaga także określenia celów i metod zwiększenia elastyczności systemu elektroenergetycznego poprzez rozpowszechnienie Demand Side Response (DSR).
Dodatkowo, Komisja oczekuje oceny sytuacji gospodarstw domowych dotkniętych ubóstwem energetycznym oraz przedstawienia metod rozwiązania tego problemu. W ostatecznej wersji Krajowego Planu na rzecz Energii i Klimatu należy również zwiększyć ambicje w obszarze budownictwa, aby działania planowane były zgodne z celami określonymi w dyrektywie EPBD, w tym osiągnięcia zeroemisyjności w sektorze budownictwa do 2050 roku.
Gaz-System wynajął pływający terminal regazyfikacyjny (FSRU).
Operator przesyłowy gazu, Gaz-System, podpisał umowę czarteru pływającego terminala LNG z japońską firmą Mitsui. Według niedawnych wypowiedzi prezesa Gaz-Systemu, Sławomira Hinca, planowany termin uruchomienia FSRU w Gdańsku to rok 2028. Umowa czarteru obejmuje okres 15 lat z możliwością przedłużenia oraz opcję wykupu FSRU. Pływający terminal będzie budowany przez południowokoreańską stocznię Hyundai Heavy Industries, z którą Mitsui podpisało odpowiedni kontrakt.
Nie podano dokładnej wartości umowy. W lutym tego roku pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej, Maciej Bando, ujawnił, że koszt FSRU wraz z niezbędną infrastrukturą obsługującą wyniesie około 4,7 mld złotych, a część finansowania zostanie zapewniona przez 2,8 mld złotych w obligacjach skarbowych, które Gaz-System otrzymał w grudniu.
Na razie nie planuje się mega fuzji w sektorze miedziowym.
Anglo American, południowoafrykański koncern, odrzucił ofertę przejęcia ze strony największej na świecie firmy wydobywczej, BHP, uznając ją za niesatysfakcjonującą. Oferta zakładała przejęcie poprzez wymianę akcji, co przekładałoby się na wartość transakcji wynoszącą około 31 miliardów funtów.
BHP, obecnie trzeci producent miedzi na świecie, miałby po przejęciu Anglo stać się największym producentem, osiągając produkcję na poziomie około 2 milionów ton rocznie, co stanowiłoby około 10% udziału w światowej produkcji tego strategicznego metalu, niezbędnego do transformacji energetycznej. Zaproponowana transakcja była powszechnie interpretowana jako próba zabezpieczenia zasobów miedzi w związku z rosnącym popytem na ten metal wraz z postępem elektryfikacji.
KGHM, skupiając się teraz na swoim głównym obszarze działalności, czyli produkcji miedzi, ma zamiar odłożyć na bok pomysły z poprzednich lat, takie jak inwestycje w reaktory jądrowe. Według najnowszych danych, KGHM zajmuje ósme miejsce wśród producentów miedzi na świecie, dostarczając ponad 700 tysięcy ton rocznie.
Nowy prezes Kombinatu, Andrzej Szydło, ogłosił, że KGHM przestaje liczyć na posiadanie energetyki jądrowej w postaci reaktorów NuScale w ciągu następnych 5 lat. Szydło zaznaczył, że choć technologia SMR jest atrakcyjna, to spółka nie będzie czekać bezkrytycznie na możliwość jej implementacji. Zdaniem Szydło, gotowego do instalacji reaktora nie ma i nie będzie przez jakiś czas. Trudno nie zgodzić się z prezesem. W ubiegłym roku poprzednie kierownictwo KGHM wraz z Ministerstwem Aktywów Państwowych mocno obstawało przy założeniu, że reaktory NuScale będą dostępne do 2029 roku. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że to zbyt optymistyczne założenie, jednak w końcu i sama spółka musiała to przyznać.