Koalicja zgodziła się dołączyć do swojego projektu ustawy również limit maksymalnych cen dla małych i średnich firm, choć dziś ceny hurtowe są poniżej pułapu 693 zł. Poprawkę zgłosił PSL.
Najważniejszą zmianą w projekcie, który szybko przeszedł przez Sejm we wtorek (6 grudnia), jest liberalizacja przepisów dotyczących inwestycji w elektrownie wiatrowe. Podczas burzliwej debaty posłowie, zwłaszcza z PiS, podkreślali ten aspekt. Niemniej jednak, przepisy dotyczące wiatraków zostały ostatecznie wycofane przez koalicję.
Paulina Hennig-Kloska, prawdopodobna minister klimatu i środowiska w nowym rządzie, tłumaczyła, że koalicja unika podawania pretekstu do ewentualnego weta ze strony prezydenta. Z tego samego powodu projekt wykluczał przywrócenie obliga giełdowego, choć kolejny rządowy projekt w tej kwestii ma się pojawić w lipcu.
Ustawa została następnie przegłosowana przez komisje finansów i energii w ciągu kilku godzin. Wcześniej koalicja odrzuciła rządowy projekt zakładający zamrożenie cen na rok i utrzymanie obecnego systemu opłat dodatkowych płaconych przez spółki energetyczne.
Początkowo projekt ustawy zakładał zamrożenie cen dla gospodarstw domowych i samorządów do połowy 2024 roku. Posłowie koalicji argumentowali, że nie ma potrzeby zamrażania cen dla małych i średnich firm, ponieważ obecnie ceny hurtowe prądu (od których zależy większość kontraktów dla przedsiębiorstw) są niższe niż pułap 693 zł. Ostatecznie jednak zgodzili się na poprawkę zgłoszoną przez posłów PSL, która ustala, że pułap dla małych i średnich firm pozostanie. Ma to stanowić zabezpieczenie w przypadku ewentualnego wzrostu cen hurtowych.
„Maksymalny pułap cenowy może stanowić zabezpieczenie dla przedsiębiorstw, które zawarły umowy po stałej cenie wyższej niż 693 zł i próbują dostosować się do obecnych, bardziej opłacalnych kontraktów indeksowanych do cen giełdowych.
W intensywnej dyskusji poruszono również kwestię Orlenu. Koalicja dąży do objęcia domiarem, płatnym przez Orlen za okres od października 2021 r. do października 2022 r., gdy ceny gazu były najwyższe, co mogłoby przynieść od 14 do 16 mld zł. Jednak odpis płacony przez spółki elektroenergetyczne maleje wraz ze spadkiem cen. Posłowie PiS bronią Orlenu, argumentując, że firma jest niesprawiedliwie traktowana jako jedyna objęta domiarem za wydobywany krajowy gaz. Ostateczna wysokość tych wpływów jest kwestionowana, a sam Orlen ostro protestował przeciwko planom koalicji, choć przedstawiciel firmy nie zabrał głosu na posiedzeniu sejmowych komisji.
Nie ma pewności co do daty ostatecznego uchwalenia ustawy, ponieważ Biuro Legislacyjne Sejmu zidentyfikowało wiele niedoróbek, a ostateczny kształt przepisów będzie wymagał od posłów dodatkowej pracy.
Jednak już teraz wiadomo, że projekt ustawy o dofinansowaniu górnictwa, przygotowany przez obecny rząd PiS, nie zostanie uchwalony. Nowy rząd koalicji planuje dokładne zbadanie sytuacji sektora po przejęciu władzy.